27.04.2017
← Blog

Czy rozwój technologii właśnie zatacza koło?

Największy szał na tegorocznym MWC w Barcelonie zrobiły produkty dwóch firm. Nokia i BlackBerry zaprezentowały nowe sprzęty przypominające telefony, które były hitami lata temu. Czy to powrót do korzeni, czy tylko chwilowa fascynacja urządzeniami w stylistyce retro?

Stoisko Nokii na targach Mobile World Congress 2017 było jednym z najbardziej obleganych. Goście wcale nie chcieli jednak oglądać urządzeń marki Withings, na które naniesiono logo fińskiej firmy. Nie chodziło też wcale o nowe smartfony z systemem Android produkowane przez korporację HMD, która ma teraz prawo do korzystania z Nokii.

Największe emocje budziła Nokia 3310

Nie był to jednak dokładnie ten sam telefon, który robił furorę na całym świecie na przełomie wieków. Tegoroczna Nokia 3310 to feature phone stylizowany na hit sprzed lat. Wyposażono ją w moduł łączności bezprzewodowej i kolorowy ekran, ale nie zabrakło w niej fizycznej klawiatury numerycznej.

Nokia 3310 budziła emocje, bo to wariacja na temat kultowego już modelu. W zalewie nijakich premier topowych smartfonów, które nie różnią się zbytnio od zeszłorocznych wariantów, to właśnie ten telefon przykuwał największą uwagę. Taki jest smutny obraz rynku, który zaczął zjadać własny ogon.

 

Zobacz także: Oferta dla przenoszących numer

 

Uwagę przykuwało również BlackBerry, bo i ta firma wykorzystała sentyment

Firma BlackBerry, podobnie jak Nokia, jest dziś tylko cieniem samej siebie sprzed lat. Nowe smartfony z Androidem to dzieło innej firmy, a BlackBerry użycza jedynie swojego logo i modyfikuje oprogramowanie. Kolejne modele nie wzbudzały do tej pory jednak większych emocji. Udało się to dopiero BlackBerry KeyOne.

Kluczem do wizerunkowego sukcesu było wydanie smartfona z fizyczną klawiaturą. KeyOne wyglądem przypomina udane telefony sprzed lat, które współcześnie są mało użyteczne. Fizyczna klawiatura w smartfonie to jednak coś, za czym wiele osób wciąż tęskni.

MWC 2017 pokazało, że proste sprzęty o niewielkich możliwościach i sprawdzonej konstrukcji nadal wzbudzają zainteresowanie

Producenci smartfonów doszli do ściany, której w tym roku nie udało się przebić. Już w ubiegłym sezonie topowe telefony oferowały niesamowitą wydajność. Smartfony to w końcu potężne komputery mieszczące się w kieszeni. Fotografie wykonane telefonem sprzed roku mogą zawstydzić niejeden aparat, ale na rewolucję w kwestii łączności i sieci 5G przyjdzie nam poczekać jeszcze kilka lat.

Firmy odpowiedzialne za kierunek, w którym zmierza rynek mobilny, zachłysnęły się smartfonami. Doszło do tego, że trudno znaleźć dziś telefon, który nie jest smart. Proste sprzęty jednak cały czas są potrzebne, a w zalewie telefonów wyglądających niemal identycznie każdy niecodzienny pomysł budzi ciekawość. Momentami nawet większą niż kolejne, zdawałoby się, istotne premiery.

Urządzenia sprzed lat kuszą współczesnego konsumenta, bo przypominają o dawno minionych czasach. Kiedyś nie patrzyliśmy na telefon jak na komputer, który powinien mieć jak najlepsze parametry. Było to proste narzędzie do komunikacji, które mogło działać bez podłączania do ładowarki przez tydzień i być obsługiwane nawet bezwzrokowo dzięki fizycznym klawiszom. Jaki smartfon oferuje coś takiego?

Zobacz także: Połączenia telefoniczne dawniej i dziś. Co się zmieniło?

Ładowanie